wtorek, 12 listopada 2013

Chapter Nine 'Ale ten stres sam przyszedł'.

Rozdział 9.
Wraz z Harry'm pół dnia spędziłam na zakupach. Lubiłam jego towarzystwo. Na wieczór zjedliśmy kolacje z Tashą i Niall'em w restauracji. Rozmawialiśmy o wspólnych wakacjach...
We środę Harry pojechał po walizkę dla Niall'a. Niall nie mógł sie zdecydować.
Tasha odwiedziła mnie w domu Harry'ego. Mogłam na nią liczyć w każdej sprawie. Mama nie zainteresowała się dlaczego nie ma mnie w domu...
Cały czwartek spędziłam z chłopakiem. Pakując Harry'ego bez przerwy tuliliśmy się, całowaliśmy się albo rzucaliśmy różnymi rzeczami. Poszliśmy wyjątkowo wcześnie spać.
W piątek, w dniu wyjazdu, umówiłam się z Tashą, że spotkamy się za blokiem o 15. Ostatnie przygotowania były zbędne. Denerwowałam się, kiedy zbliżała się pora wyjścia.
- Nie denerwuj się tak, kochanie. - pocałował mnie Harry, który na dziś ściągnął swoje kolczyki.
- Ale ten stres sam przyszedł...
- Wyjdziemy za 10 minut. Spokojnie. - Harry chował oba paszporty do walizki. - Dzwonię po taksówkę.
Chwilę później spotkałam siostrę, która przytulała się z Niall'em.
- Hej... - powiedział Hazz. - duża taksówka na nas czeka...
Harry i Niall wrzucali bagaże do bagażnika, Tasha usiadła z przodu, zawsze to robiła. Ja usiadłam z tyłu pod oknem. Chwilę późnie wsiedli chłopcy i wyruszyliśmy w strone lotniska.
Położyłam głowę na ramieniu Harry'ego.

#Na lotnisku.

- Harry? Jak siedzimy w tym dziwnym ptaku? - zapytał żartobliwie Niall.
- Ja z Jess z przodu, wy za nami. - odparł.
Kiedy siedziałam już na swoim miejscu poszukiwałam wzrokiem najpierw Tashe i Niall'a, a potem Hazze. Jego nie było. Odwróciłam głowę w strone okna, kiedy poczułam znajomy zapach.
- Hej Jess. Już jestem cały twój. - usiadł i zapinając pasy musnął moje usta.
Wzięłam słuchawki podłączyłam do mojego nowego ipoda. Słuchając muzyki zamknęłam oczy i przysnęłam.

#

- Kochanie, jesteśmy już na miejscu. - Harry wyciągnął mi słuchawkę z ucha.
Styles i Horan zabrali nasze bagaże i poszliśmy na nogach do naszego domku na wybrzeżach.
Miałam szczęście, że Harry zabrał mnie na ręce z samolotu do auta.

#

Poszłam do naszego wspólnego pokoju. Było duże łóżko, duża szafa i łazienka... było to cudowne miejsce.
Sięgnąłam do walizki i pomału wyciągałam i układałam rzeczy w szafie.
- Kochanie, zostaw to. Chodźmy na plażę. Przejdziemy się. - zachęcał Hazz.
- Ale niedługo.
- Dobrze.
Plaża była na wyciągnięcie ręki, a raczej za otwartymi drzwiami.
Piasek był niesamowity. Ujrzałam zachód słońca.
- Harry, wracajmy już.
- Już? - spytał. Moczył stopy w morzy.
- Tak. Chcę się wypakować.
Chwilę później obejmując sie szliśmy w stronę domku.

__________________________
Wybaczcie, że taki krótkie, ale w piątek dodam dłuższy ;) Trzymajcie się.

5 komentarzy:

  1. Zajebisty <3 Kc jak piszesz !! pisz dalej

    OdpowiedzUsuń
  2. hej fajny blog polecam inne xdd

    OdpowiedzUsuń
  3. polecila mnie twoja kolezanka. I TEN BLOG JEST NIESAMOWITY POPROSTU KOCHAM CIE JAK PISZESZ I WGL zgadzam sie z poprzednimi komentarzami i prosze cie pisz dalej bo masz talent jeszcze nigdy nie przeczytalam takich wspanialych imaginow a czytalam uwierz mi SPORO <3 <3 <3 <3 <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny <3

    OdpowiedzUsuń