Rozdział 11.
Rano, gdy się obudziłam, czułam ciepły oddech na szyi. Lekko odwróciłam się w stronę chłopaka, który patrzył się na mnie słodko uśmiechając.
- Witam... - powiedział zaspanym głosem.
- Witam Harry. - odpowiedziałam i zaczęłam wstawać z łóżka, kiedy złapał mój nadgarstek.
- Gdzie idziesz? Nie zostawiaj mnie samego w tym łóżku...
- Nie wiem jak Ty, ale ja idę coś zjeść, kochany.
Wyszłam z pokoju w swojej niebieskiej pidżamie.
- Hej... - powiedziałam do siedzących na kanapie i jedzących kanapki współlokatorów. Sama też zrobiłam dwie i usiadłam przy stole.
- Jess, dlaczego jesz już beze mnie?- spytał schodząc po schodach Harry.
Tylko się uśmiechnęłam. Chłopak dosiadł się obok mnie z kubkiem herbaty.
- Pamiętasz tego chłopaka, który popełnij samobójstwo? - spytał kładąc kubek na stole, a drugą ręką błądził po moim udzie.
- Pamiętam, to on jednak popełnił samobójstwo? Myślałam, że ktoś go zabił... nie trudno o tym zapomnieć.
- Wiesz kim on był?
- Nie znam go, skąd mogę wiedzieć...
- To był Louis. - na to imię zareagował Niall.
- Louis się zabił?! Serio? To przez Ciebie prawda? - powiedział Niall.
- Jak to przez Ciebie, Harry? - wtrąciłam.
- Bo Louis kochał go... a teraz Ty jesteś z nim... on musiał tu przylecieć za nami...
- To prawda Harry?
- Chyba...
- Harry! Ty byłeś skłonny wytatuować się i wykolczykować, bo on Cię namówił, a on... się zakochał i teraz się przez Ciebie zabił... - powiedziałam i wyszłam przed dom, a dokładniej w miejsce śmierci Louisa. Ten chłopak nieszczęśliwie się zakochał...
- Jess, ja nie wiedziałem, że zakochał się... - usłyszałam zza pleców.
- Harry... dajmy już spokój... wybierzmy sie na plaże... chcę odpocząć od zmartwień. - tak naprawdę byłam wściekła.
~*~
Chwilę później siedzieliśmy na plaży przed domem.
- Harry... - pokazałam mu krem. Zaraz wiedział o co chodzi i podszedł. - Dziękuje.
- Proszę. - dał buziaka w usta i pobiegł z Niall'em w stronę wody.
- Widzę coraz więcej czułości, siostra... - zaczęła Tasha. Nic nie odezwałam się tylko wpatrywałam w jego ciało. - Dobra Jessica, idziemy do morza!
Wstałam z ręcznika i pobiegłam za siostrą ruszając w stronę chłopców.
- Hej słońce. - Harry wziął mnie na ręce, dzięki czemu owinęłam nogami jego pas. - Kocham Cię... - wyszeptał i pocałował mnie.
- Ja Ciebie też.
- Nie szeptajcie w towarzystwie. - powiedział żartobliwie Niall.
~*~
Zbliżała się godzina 18. Spędziliśmy drugą połowę dnia w miłym towarzystwie i atmosferze. Poszłam do naszej łazienki wziąść prysznic i przebrać swój strój. Kiedy wyszłam nasze łóżko było dookoła w płatkach róż.
- Harry, po co te kwiaty, aż tak nie musiałeś się starać. - powiedział do Hazzy. Chłopak położył się na środku łóżka.
- Ale chcę, żeby to była tylko nasza noc. - powiedział. Nie chciałam tak stać i usiadłam sobie na końcu brzucha chłopaka. - Słońce, pamiętasz co mówiłem przed wyjazdem?
- Tak, pamiętam. Zróbmy to.
Zamieniłam się z chłopakiem miejscami. Harry jak zawsze zaczął od swoich magicznych pocałunków po szyji.
- Kocham...
- Ja też...
Harry, chwilę później ściągnął z nas koszulki i zaczął schodzić swoimi ustami do brzegu spodenek. Spojrzał w moje oczy.
- Tak...
Wystarczyło mu. Robił swoje...
___________________________
WITAM! DŁUGO CZEKALIŚCIE... SO SORRY.
3 komentarze = 12 rozdział ;)
Świetny <3 dalej .... ;)
OdpowiedzUsuńZajebisty !! <3
OdpowiedzUsuńSuper c:
OdpowiedzUsuńjuz sa 3 komentarze a 12 rozdzialu nie widac
OdpowiedzUsuńPretensje do garbatego, że ma dzieci proste.
OdpowiedzUsuńNie napisałam, kiedy dodam.
Muszę skończyć, cierpliwości.