piątek, 15 listopada 2013

Chapter Ten. 'Byliśmy świadkami zabójstwa'

Rozdział 10.

Będąc blisko wtuliłam się w tors Hazzy. Czułam się bezpieczna.
- Matko! Nie! Dlaczego!?- usłyszeliśmy i zaraz podbiegliśmy w strone głosu. Ujrzeliśmy kobietę, która płakała. Mężczyzna popełnił samobójstwo.
- Harry... on nie żyje... - powiedziałam do chłopaka, kiedy zobaczyłam krew.
- Wiem... zadzwonie po policję. Proszę idź do domu.
- Dobrze, skarbie. - pocałowałam go w policzek i powolnyn krokiem poszłam w stronę wynajętego domku.

~*~

- Gdzie Harry? - spytała Tasha, kiedy przekroczyłam próg. Siedziała na kolanach Blondyna i przytulała się do jego szyi. Dosiadłam sie obok.
- Byliśmy świadkami samobójstwa...
- Co?!
- Szliśmy obok, kiedy słyszeliśmy krzyki. Hazz kazał mi wrócić do domu. Idę do siebie. Potrzebuje wziąść prysznic i poczekam na Harry'ego.
- Dobrze. Do jutra, Jess. -powiedziała Tasha.
- Dobranoc Jess. - Niall.
- Kolorowych kochani.- odpowiexiałam i poszłam.

~*~

Jak to się stało? Nie wiem. Czemu tutaj? W raju? Czemu w ogole ktoś to zrobił? - myślałam już po wyjściu z kąpieli. Położyłam się na naszym łóżku i spojrzałam na telefon.
Nowa wiadomość: od Harry. ;*
'Bede kolo 21. Nie martw sie.

KC <3'

Wysłano o: 19.56

Kiedy odebrałam wiadomość była już 20.44. Cieszyłam się, że nic takiego się nie stało.
- Hej słońce. Jestem. - przywitał się Hazz.
- Miło mi. - uśmiechnęłam się.
Chłopak ściągnął trampki, położył na poduszce i podparł na łokciu.
Usiadłam na jego biodrach.
- Martwiłam się... - zaczęłam wpatrując się w jego usta.
- Wiem. Nie patrz się tak na nie tylko cał...
Jego kuszące usta nie dały mi wyboru i zaczęłam go całować.
Jego dłonie błądziły po moich plecach, jakby nie wiedział co z nimi zrobić. Nagle opanował sie.
- Było wspaniale. Nie kończmy. - powiedziałam.
- Jaka z Ciebie kocica, Jess...
Całowałam go po szyji. Słyszałam tylko jego oddech. Był kojący dla moich uszów. Chciałam go słyszeć codziennie...
- Ałć... - Harry lekko uszczypnął mnie w plecy.
- Wybacz, ale nie miałem jak się odezwać...
- Coś nie tak?
- Nie, nie. Tylko chciałbym zostawić to na jutro... - powiedział zachęcająco.
- No dobra, skarbie - powiedziałam, dałam mu buziaka i zeszłam z niego.
- Chodźmy spać. To był ciężki dzień, a jutro Ci opowiem wszystko. - dopowiedział i poszedł do łazienki.
Położyłam się na boku i próbowałam zasnąć. Na plecach poczułam ciepło.
Harry 'dokleił się' do mnie całym ciałem. Sięgnęłam do tyłu po jego dłonie, które niepewnie położył na moich biodrach. Trzymaliśmy się za dłonie przez całą noc...
_____________________
Hej, liczę na mały doping ;) Do zobaczenia wkrótce :D

wtorek, 12 listopada 2013

Chapter Nine 'Ale ten stres sam przyszedł'.

Rozdział 9.
Wraz z Harry'm pół dnia spędziłam na zakupach. Lubiłam jego towarzystwo. Na wieczór zjedliśmy kolacje z Tashą i Niall'em w restauracji. Rozmawialiśmy o wspólnych wakacjach...
We środę Harry pojechał po walizkę dla Niall'a. Niall nie mógł sie zdecydować.
Tasha odwiedziła mnie w domu Harry'ego. Mogłam na nią liczyć w każdej sprawie. Mama nie zainteresowała się dlaczego nie ma mnie w domu...
Cały czwartek spędziłam z chłopakiem. Pakując Harry'ego bez przerwy tuliliśmy się, całowaliśmy się albo rzucaliśmy różnymi rzeczami. Poszliśmy wyjątkowo wcześnie spać.
W piątek, w dniu wyjazdu, umówiłam się z Tashą, że spotkamy się za blokiem o 15. Ostatnie przygotowania były zbędne. Denerwowałam się, kiedy zbliżała się pora wyjścia.
- Nie denerwuj się tak, kochanie. - pocałował mnie Harry, który na dziś ściągnął swoje kolczyki.
- Ale ten stres sam przyszedł...
- Wyjdziemy za 10 minut. Spokojnie. - Harry chował oba paszporty do walizki. - Dzwonię po taksówkę.
Chwilę później spotkałam siostrę, która przytulała się z Niall'em.
- Hej... - powiedział Hazz. - duża taksówka na nas czeka...
Harry i Niall wrzucali bagaże do bagażnika, Tasha usiadła z przodu, zawsze to robiła. Ja usiadłam z tyłu pod oknem. Chwilę późnie wsiedli chłopcy i wyruszyliśmy w strone lotniska.
Położyłam głowę na ramieniu Harry'ego.

#Na lotnisku.

- Harry? Jak siedzimy w tym dziwnym ptaku? - zapytał żartobliwie Niall.
- Ja z Jess z przodu, wy za nami. - odparł.
Kiedy siedziałam już na swoim miejscu poszukiwałam wzrokiem najpierw Tashe i Niall'a, a potem Hazze. Jego nie było. Odwróciłam głowę w strone okna, kiedy poczułam znajomy zapach.
- Hej Jess. Już jestem cały twój. - usiadł i zapinając pasy musnął moje usta.
Wzięłam słuchawki podłączyłam do mojego nowego ipoda. Słuchając muzyki zamknęłam oczy i przysnęłam.

#

- Kochanie, jesteśmy już na miejscu. - Harry wyciągnął mi słuchawkę z ucha.
Styles i Horan zabrali nasze bagaże i poszliśmy na nogach do naszego domku na wybrzeżach.
Miałam szczęście, że Harry zabrał mnie na ręce z samolotu do auta.

#

Poszłam do naszego wspólnego pokoju. Było duże łóżko, duża szafa i łazienka... było to cudowne miejsce.
Sięgnąłam do walizki i pomału wyciągałam i układałam rzeczy w szafie.
- Kochanie, zostaw to. Chodźmy na plażę. Przejdziemy się. - zachęcał Hazz.
- Ale niedługo.
- Dobrze.
Plaża była na wyciągnięcie ręki, a raczej za otwartymi drzwiami.
Piasek był niesamowity. Ujrzałam zachód słońca.
- Harry, wracajmy już.
- Już? - spytał. Moczył stopy w morzy.
- Tak. Chcę się wypakować.
Chwilę później obejmując sie szliśmy w stronę domku.

__________________________
Wybaczcie, że taki krótkie, ale w piątek dodam dłuższy ;) Trzymajcie się.